[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dorożkarz przyśpieszył.
Podjechał do nich, chłopiec otworzył drzwi, a Vanessa
spojrzawszy na dorożkarza rzekła wyraznie:
- Proszę do Carlton House - po czym dostojnie wsiadła do
środka.
- O rany! Ale szyk! - impertynencko zauważył chłopiec i
zamknął drzwi.
Rozdział 4
Gdy dorożka zbliżała się do centrum Londynu, Vanessa
stwierdziła, że wrażenie szoku, jakiego w pierwszej chwili
doznała, nieco słabnie.
Nadal trudno jej było uwierzyć, by pan Barcellos był
szpiegiem i przybył do Londynu zabić księcia Walii.
Gdy rozmyślała o tym, doszła do wniosku, że była to
odpowiedz Francuzów na wszystko, co się dotąd wydarzyło.
W lutym Napoleon, który już ponad rok był władcą
Francji, dowiedział się o planowanym zamachu na jego życie.
Korzenie spisku sięgały Anglii. Było ogólnie wiadome, że
w Romsey Anglicy utrzymują ośrodek szkoleniowy dla
konspiratorów i szpiegów.
Ośrodkiem kierował Georges Cadoudal, barczysty,
niezwykle silny rudy bretoński chłop, zwany wśród swych
przyjaciół  Goliatem".
Był to odrażający człowiek, o byczym karku i złamanym
nosie, noszący rude bokobrody i mający jedno oko większe;
Nieżonaty, ciałem i duszą był oddany Burbonom. Trzy
lata temu próbował wysadzić w powietrze powóz Napoleona,
lecz mu się to nie udało.
Osobiście zdecydował się pojechać do Francji, by zabić
Napoleona. Pózniej, wraz z niektórymi niezadowolonymi
generałami Armii Francuskiej, zamierzał przywrócić na tron
Ludwika XVIII.
Informacja o tym spisku dotarła do rządu angielskiego,
który przekazał w tajemnicy szczegóły swoim zagranicznym
agentom i zaopatrzył Cadoudala w czeki na sumę miliona
franków.
Nieostrożność jednego z, agentów spowodowała, że
Fouche, szef francuskiej policji, wykrył spisek, i Cadoudal
został aresztowany.
Niefortunnym zbiegiem okoliczności w spisek, wmieszany
był Louis Antoine, książę z rodu Burbonów, i diuk d'Enghien.
Był to młody, trzydziestojednoletni oficer, mieszkający
samotnie w niemieckim mieście Ettelheim. Swój czas dzielił
pomiędzy polowanie na słonki a udział w tajnych spotkaniach
w Strassburgu.
Diuk d'Enghien był Francuzem i chociaż mieszkał w
Niemczech, podlegał prawu francuskiemu.
Pod wpływem swych doradców Napoleon postanowił się z
nim rozprawić. W nocy 14 marca, pod wodzą jednego z
generałów, posłał po niego, za Ren, trzy brygady żandarmerii i
trzystu dragonów.
W zupełnej ciszy okrążyli dom w Ettelheim i pojmali go w
czasie snu.
Diuka oskarżono przed sądem wojennym o spisek. W
ogniu pytań przyznał, że otrzymywał z Anglii rocznie 4200
gwinei, i został uznany za winnego.
Napoleon nie skorzystał z prawa łaski. Uważał, że śmierć
tego oficera zakończy długo trwającą wendetę. Dnia 21 marca
diuk d'Enghien zginął w Vincennes od salwy plutonu
egzekucyjnego.
To wydarzenie uznane zostało za jedno z najbardziej
kontrowersyjnych posunięć Napoleona.
We Francji nie przywiązywano do tego większej wagi,
lecz w innych krajach wywołało ono burzę protestów.
Wiele krajów, które do tej pory popierały Napoleona lub
były neutralne, zwróciło się przeciw niemu. Dla Anglików
było to jedno z wielu działań, którego mogli się spodziewać
po barbarzyńcy.
Cornelius Lens był zawsze gorącym zwolennikiem
monarchii. Kochał Francję i przed wojną miał w tym kraju
wielu bliskich przyjaciół. Korsykański tyran był dla niego
uosobieniem zniszczenia wszystkiego co piękne, wszystkiego,
co wiązało się z tradycją i prawdziwą sztuką.
Przez ostatnie pięć lat Vanessa wysłuchiwała tyrad
antynapoleonskich, dlatego teraz przerażało ją, że pod swym
dachem gości mordercę, wysłanego przez Napoleona.
Mimo to potrafiła zrozumieć pragnienie Napoleona, aby
zabić księcia. Był on nie tylko głową wrogiego państwa, lecz
również reprezentował wszystko to, co dla Napoleona było
nieosiągalne.
Napoleon mógł być obwołany Imperatorem Francji przez
senatus consultum (W staroż. Rzymie - uchwala senatu
wprowadzająca stan nadzwyczajny i dająca konsulowi władzę
nieograniczoną). Mógł, używając swej armii, podporządkować
sobie większość Europy i uczynić ją bezbronną pod swymi
dyktatorskimi rozkazami.
Lecz przecież nie wywodzi się z królewskiego rodu, jak
książę, nigdy też nie będzie  pierwszym dżentelmenem
Europy".
Gdyby księcia Walii zabił Francuz, Napoleon uznałby, że
człowiek ów dokonał czynu patriotycznego, a zarazem
wyrównał jego osobiste porachunki.
Vanessa, pochłonięta myślami o motywach kierujących
panem Barcellosem, nie pomyślała o sobie aż do chwili, gdy
dorożka zajechała przed Carlton House.
Ujrzała w oknach jasne światła i służbę z latarniami
oczekującą, by oświetlić jej drogę do głównych drzwi.
Po raz pierwszy poczuła niepokój i obawę.
Gdy wybiegła z domu, uświadomiła sobie, że próba
zobaczenia się z markizem przed jego przybyciem na
Berkeley Square nie ma sensu.
Przecież mówił, że książę jada o siódmej, a wtedy zegar w
jej sypialni wskazywał już kilka minut po pół do siódmej.
Było już pewnie koło siódmej, i zaczęła się zastanawiać,
czy wiadomość, którą zamierzała przekazać, usprawiedliwi
zakłócenie kolacji jego książęcej mości.
Gdy przekroczyła próg, kamerdyner w ciemnoniebieskiej
liberii zdobionej złotymi galonami zapytał:
- Czy jest pani zaproszona, madame?
Spojrzał na listę, którą miał w ręku. Vanessa była pewna,
że wszyscy zaproszeni goście jego książęcej mości już się
zjawili i są na górze.
- Chciałabym natychmiast rozmawiać z markizem
Ruckford.
Ton jej głosu nie był tak stanowczy, jak zamierzała. Przez
chwilę kamerdyner lustrował jej skromny ubiór, którego nie
zdobiły klejnoty.
- Czy markiz spodziewa się pani?
- Nie, lecz proszę powiedzieć jego lordowskiej mości, że
jest to sprawa życia i śmierci.
Kamerdyner podjął decyzję.
- Zechce pani wejść, a ja zobaczę, czy mogę
poinformować jego lordowską mość, że pani tu czeka.
Poprowadził ją przez rzęsiście oświetlony hall i otworzył
drzwi do sali. Prawdopodobnie była to poczekalnia dla mniej
ważnych gości czy interesantów, którzy musieli czekać na
zaszczyt przyjęcia przez jego książęcą mość.
Vanessa była pewna, że książę nigdy tu nie wchodził, choć
komnatę urządzono z przepychem,
- Czy mogę usłyszeć pani nazwisko, madame?
- Proszę powiadomić markiza; że chce z nim rozmawiać
panna Vanessa Lens.
Lokaj zamknął drzwi, pozostawiając ją samą.
Myślała, co zrobi, jeśli markiz odmówi lub nie będzie
mógł z nią rozmawiać.
Może przyśle adiutanta lub któregoś z urzędników, by ją
wysłuchał? W takim przypadku cała historia może zostać
uznana za wymysł rozhisteryzowanej kobiety. Wtedy będzie
musiała powrócić do Islington.
Teraz dopiero zdała sobie sprawę, jak nietypowy, a nawet
bezprecedensowy jest fakt, że przybyła tu dorożką samotnie,
nie mając żadnych dowodów na poparcie swej niewiarygodnej
historii.
%7łałowała, że nie wzięła ze sobą dorobionego klucza, lecz
to mogłoby wzbudzić podejrzenia pana Barcellosa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates