[ Pobierz całość w formacie PDF ]

śliczne czarne pantofelki. Miała radosne oczy, jej śmiech, entuzjazm,
z jakim podchodziła do życia, jej usta muskające niczym skrzydła
sikorki moje policzki, jej radość towarzyszyły każdej naszej wspólnie
spędzonej chwili, wbrew zmartwieniom i burzom, wbrew utracie
pracy i temu zasranemu samochodowi, który przejechał nasze
najmłodsze dziecko któregoś wiosennego ranka. Marie była moim
słońcem i płaczę po jej stracie. Jest mi tak smutno, odkąd odeszłaś,
Marie. Kocham Cię, twój Jean - Marc"
Zamiast tego pozostawały albumy z pożółkłymi fotografiami i
wspomnienia w zakamarkach pamięci rodziny i przyjaciół, ulotne, jak
ślady stóp na mokrym piasku - woda szybko je zmywa, jakby nigdy
ich tu nie było. Upływające życie stawia na naszej drodze innych
ludzi, inne miłości i trudno jest ocalić od zapomnienia tamte kolory i
doznania.
Hanif pomyślał o ludziach samotnych, tych, których życie
przypominało spadającą gwiazdę i jej krótki błysk na czarnym niebie;
tych, którzy nie mieli przyjaciół, których nikt nie wspominał, kiedy
schodzili z tego świata, ich życie, długi ciąg następujących po sobie
dni, odchodziło wraz z nimi w niepamięć. Przerażała go samotność.
Chciał, aby ktoś o nim pamiętał. Szarość i biel wokół,
nieuporządkowane groby i pochmurne niebo wzmagały tylko jego
chandrę.
Ciążył mu ten zły nastrój. Nie wiedział, jak się z niego otrząsnąć.
Przeżywał wczorajszą sprzeczkę z Dalilem. Przyjaciel zasypywał go
teraz esemesami. Nawet nie miał zamiaru odpowiadać. Czuł się
zdradzony.
A może zadzwonić do Patricka? Opowiedzieć mu wszystko?
Wszystko? Ale co? %7łe zadurzył się w Jamesie Allenie Stevensonie?
Marzył o nim? Podobała mu się raczej jego twarz niż sylwetka, usta,
spojrzenie, rozczulający sposób, w jaki poruszał rękoma w tańcu.
Kochanek nie potrzebował tego rodzaju zwierzeń. Nie był idiotą, z
pewnością domyślał się czegoś. No i przecież nic się nie wydarzyło.
Tylko rozmyślanie, wyobrażanie sobie.
Nie mógł zapomnieć zranionego spojrzenia Jamesa Allena.
Spokoju i godności, z jakimi stawiał czoła okrucieństwu. A on sam
nawet nie kiwnął palcem. Dalil zachował się jak ostatni cham, a on
spokojnie na to patrzył. Nawet nie drgnął. Jakże w takiej sytuacji
James Allen mógł czy mogła uwierzyć w jego szczerość?
 Chciałabym się z tobą spotkać". Oczywiście, że nie mógł. Już nigdy
się nie zobaczą. Ich drogi się rozminęły, miał co do tego absolutną
pewność. Przeświadczenie to miało smak rdzy.
A gdyby zadzwonił do Patricka i powiedział mu: dostałem twój
list, przyjedz, opowiem ci, co mi się przytrafiło?
Nie zdarzyło się nic. Ułuda. Wizja. Nic konkretnego, nic czego
można dotknąć, raczej coś, co przypomina zmiany pór roku lub
podmuch wiatru nad oceanem. A ja jestem jak porwany przez fale
kamyk, bezwolny. Nie jestem w stanie zrobić nic, tylko położyć się na
jednym z tych grobów i patrzeć na spadający na mnie deszcz.
Chciałbym zapomnieć o wszystkim, zapomnieć o niebieskim
smutku w oczach Jamesa Allena. Nie myśleć o tym, jakbym się czuł,
gdybym był na jego miejscu; jego wrażliwość przypomina moją.
Jesteśmy tacy do siebie podobni. To artysta, transwestyta, drugi ja.
Rozdział 28
Hanif bardzo lubił mieszkanko swojej siostry, zupełnie inne niż
jego. U niego białe ściany, wypastowany parkiet i szary dywan,
przezroczyste meble high - tech, na ścianach czarno - białe fotografie
nagich, obejmujących się mężczyzn. Ramiona i plecy, fallusy i
brzuchy, ciemna lub biała skóra w świetle padającym przez weneckie
story, czerń i biel świeżych lub spoconych w miłosnych pojedynkach
ciał. Niektóre ze zdjęć inspirowane były sceną z  Love", filmu Kena
Russella, w której nadzy Alan Bates i Oliver Reed walczyli ze sobą w
świetle płomienia z kominka; widział ten film z siostrą wiele lat temu.
Dwupokojowe mieszkanie Mirny przypominało kolorowy zachód
słońca. Zciana od strony kuchni pokryta była niezliczoną ilością
małych ramek ze zdjęciami przyjaciół i różnych pejzaży; na półkach
stały powieści w języku angielskim, książki o sztuce, książki
podróżnicze.
Kiedy Hanif zapytał siostrę skąd pochodzi wielki bukiet żółtych,
czerwonych i pomarańczowych róż, który królował na środku
kredensu, policzki jej momentalnie spurpurowiały.
- To coś poważnego?
Jak najbardziej. Obiecała, że wkrótce przedstawi wybrankę, ale w
uszach Hanifa zabrzmiało to jak nigdy. Czyżby zrobił coś, co
nadwerężyło jej zaufanie? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates