[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Coś, co powinnam była zrobić już dawno temu.
Dobrze.
Pięć lat temu popełniłam ogromy błąd. Nie zdawałam sobie wówczas
sprawy z tego, jak bardzo śmierć taty wytrąciła mnie z równowagi.
Wiem, że bardzo to przeżyłaś i że bez wątpienia miało to duży wpływ
na to, co potem zrobiłaś.
Tak, ale nie można tym usprawiedliwiać wszystkich moich poczynań.
Ubzdurałam sobie wówczas, że muszę za ciebie wyjść, bo inaczej cię stracę.
Potrzebowałam stabilizacji i w ten sposób chciałam ją osiągnąć. Teraz wiem,
że to było głupie.
Nathan skinął głową.
Oboje byliśmy bardzo młodzi, nieprzygotowani do takiej
odpowiedzialności. Ja powiedziałem: Jeszcze nie teraz", a ty usłyszałaś
jedynie nie".
123
RS
Owszem, i bardzo mi z tego powodu przykro. Zraniłam cię i za to też
chciałam cię przeprosić. Jeszcze bardziej mi wstyd z innego powodu. Otóż
wbiłam sobie do głowy, że to ty postanowiłeś się ze mną rozstać. Zapewne
podświadomie chciałam się przed samą sobą usprawiedliwić, więc zwaliłam
winę na ciebie.
Annie, wina zawsze leży po dwóch stronach. Popatrzyła na niego z
uwagą.
Ja też miałem w tym swój udział. Gdybym więcej z tobą rozmawiał,
więcej mówił ci o mojej rodzinie, być może zrozumiałabyś moje obiekcje i
zaakceptowałabyś fakt, że w tamtym okresie życia nie mogłem podjąć takiego
zobowiązania.
Co przez to rozumiesz?
Nigdy nie pytała Nathana o jego pochodzenie, o rodzinę i dopiero teraz
matka uświadomiła jej, jak niewiele o nim wie. Zawsze sądziła, że Nathan
będzie z nią przez całe życie i nie zadała sobie trudu, by go lepiej poznać.
Teraz westchnął ciężko i utkwił wzrok w jakimś punkcie za oknem.
Nathan?
Kiedy umarł mój ojciec, miałem dwanaście lat. Był inżynierem i zginął
w wypadku na budowie.
Choć mówił cicho, jego głos był nabrzmiały od emocji. Annie czuła, że
niełatwo mu będzie opowiedzieć swą historię. Odruchowo wstrzymała oddech.
Moja matka, która nigdy nie była silną osobą, zupełnie się po jego
śmierci rozsypała. Ja byłem najstarszy z czwórki rodzeństwa i to na moich
barkach spoczął ciężar opieki nad rodziną. Musiałem zadbać o to, żeby w
domu było co jeść, żeby moje rodzeństwo miało się w co ubrać i żeby
pokończyli szkoły. Musiałem też zająć się matką, która była chorowita, a przy
tym miała poważny problem z alkoholem.
124
RS
Zamilkł na chwilę, jakby zbierał siły do dalszych zwierzeń. Annie
zacisnęła palce na jego pięści. A więc to tak: utracone dzieciństwo, chłopiec
obarczony obowiązkami ponad siły, zmuszony, aby przedwcześnie dorosnąć,
nieustająco dzwigający na swoich barkach brzemię ogromnej
odpowiedzialności. Nic dziwnego, że był taki poważny i taki samotny.
Zapewne bardzo tęsknił za tym, co utracił, za tym wszystkim, co jako
normalny nastolatek powinien był przeżyć.
Jakoś udało mi się zdać maturę, ale nie mogłem rozpocząć
wymarzonych studiów. Musiałem pomóc rodzeństwu skończyć szkoły.
Dopiero wtedy mogłem zająć się sobą. Kiedy blizniacy zdali maturę, a siostra
zaczęła studiować na Akademii Sztuk Pięknych, mogłem wreszcie rozpocząć
swoje studia. Miałem wtedy dwadzieścia dwa lata.
A matka? spytała cicho Annie.
Ona żyła we własnym świecie. Chodziła na dzienny oddział
psychiatryczny. Nocami i w weekendy pomagała mi siostra. Zacząłem studia
jak najbliżej domu, i wpadałem tam tak często, jak się dało.
Annie była zaskoczona. Nie zauważała jego krótkich nieobecności, a jeśli
nawet, to nigdy o nie nie pytała.
Kochałem ich, ale bardzo chciałem zostać lekarzem i bardzo, ale to
bardzo pragnąłem wolności. Wiem, że to z mojej strony samolubne, ale wtedy
właśnie tak to odczuwałem.
Annie nie byłą w stanie wydobyć z siebie słowa.
Jak możesz mówić, że to samolubne? Poświęciłeś dla nich wszystko!
Annie nie kryła oburzenia. Jak to możliwe, że nie było nikogo, kto mógł go
zastąpić?
Miałem wrażenie, że znalazłem się w pułapce i za wszelką cenę
pragnąłem się z niej uwolnić. I wtedy poznałem ciebie. Mimowolnie się
125
RS
uśmiechnął. Nie chciałem myśleć o domu ani o nim rozmawiać. Nie mogłem
pozwolić, żeby moje domowe kłopoty w jakikolwiek sposób wpływały na
moje studia, a tym bardziej na związek z tobą. Nigdy o nic nie pytałaś i było mi
to na rękę. Zostawiłem starego Nathana za sobą i stałem się nowym Nathanem.
Chciałem się tobą nacieszyć. Nacieszyć nami. Sądziłem, że na poważniejsze
rozmowy przyjdzie jeszcze czas.
A ja wszystko zepsułam szepnęła, walcząc ze łzami, które napłynęły
jej do oczu.
Nathan ujął ją za rękę.
Do tej pory znałem tylko brzemię odpowiedzialności. Zawsze
stawiałem cudze potrzeby przed swoimi. Kochałem cię, Annie, ale
świadomość, że miałbym wziąć na swoje barki kolejne zobowiązania, była nie
do zniesienia. Przerażała mnie myśl o tym, że mógłbym zostać ojcem. Ale to
nie oznacza, że chciałem z tobą zerwać. Związek z tobą utrzymywał mnie przy
życiu.
A ja nigdy nie dałam ci szansy wyjaśnienia mi czegokolwiek
zauważyła, nie ukrywając już łez. Uznałam, że ci na mnie nie zależy, że mnie
odrzucasz. Zachowałam się tak strasznie głupio, Nathan. Wstydzę się tego, jak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates