[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Z powrotem? - zapytała - Z powrotem? Bardzo proszę! Ja chcę do domu. Ellie
zmarszczyła brwi.
- Obawiam się, że jej nie zrozumieją... nie wysławia się zbyt jasno. Na ogół są to
pojedyncze, niczym nie związane słowa...
- Przesada! Owszem, Chipsie nie jest geniuszem, ale...
- Chipsie jest mądra!
- Z pewnością, lecz moim zdaniem należałoby wysłać wiadomość na piśmie. Sięgnął
do kieszeni i wyjął długopis.
- Może ma pani papier?...
- Poszukam. Po chwili znalazła pomiętą kartkę.
- Mój Boże... lepiej byłoby, żeby nie wpadło to w ręce Mr Hornelego. Wolałabym
uniknąć jego gniewu. Trzeba oddać ten list panu Giordano.
- Dlaczego?
- Wybuchnie dzika awantura.
- Nieważne.
Wygładził kartkę i zaczął pisać. Z pamięci przywołał wszystkie szczegóły topografii
terenu, po czym usiłował odtworzyć drogę zgodnie z położeniem względem słońca.
- Max?...
- Chwileczkę... niech dokończę... Postawił kropkę i odczytał posłanie.
- Pilne. Do pierwszego oficera Walthersa: Eldreth Coburn oraz niżej podpisany zostali
pojmani przez centaury. Proszę zachować rozwagę i trzymać się z dala od sznurów,
miotanych przez napastników. M. Jones. Pokazał kartkę Ellie.
- To powinno wystarczyć. Czy można w jakiś sposób przymocować ten list? Nie
chciałbym, żeby Chipsie dotarła z pustymi rękami.
- Hm... chyba tak. Niech pan się obróci.
- Po co?
- Tylko bez zbędnych pytań. Proszę się obrócić. Wykonał polecenie.
- Tak dobrze?
- Zwietnie. Gdy przybrał poprzednią pozycję, Ellie rzuciła mu kawałek taśmy.
- Wystarczy?
- Znakomicie!
Wkrótce przytwierdził kartkę wokół talii Chipsie. Niemało musiał się napocić, aby
dokonać tej sztuki, gdyż małpka uważała, że to tylko zabawa, polegająca na łaskotaniu jej w
brzuszek.
- Chipsie, kochanie, przestań wreszcie piszczeć i słuchaj, co do ciebie mówię. Ellie
chce, żebyś wróciła do domu.
- Do domu?
- Tak, do domu. Wracaj na statek.
- A Ellie?
- Ellie nie może.
- Chipsie też.
- Kochanie, ty musisz wrócić do domu.
- Nie.
- Posłuchaj, Chipsie. Znajdziesz Maggie i powiesz jej, że twoja pani kazała, aby ci
dała dużo, bardzo dużo cukru. W zamian za to oddasz jej tę kartkę.
- Cukier?
- Idz do domu, znajdz Maggie, a ona da ci tyle cukru, ile tylko będziesz chciała.
- Ellie też do domu.
- Proszę... Włączył się Max. Tam ktoś idzie.
Eldreth obróciła się, w samą porę, aby dostrzec centaura, przemykającego wśród
drzew.
- Spójrz, Chipsie... oni już nadchodzą i wsadzą cię do klatki. Wracaj do domu!
Mr. Chips rzucił krótkie spojrzenie na centaura, po czym zniknął wśród gałęzi. Nie
było czasu na rozmowy, gdyż zwierzęta podeszły już bardzo blisko. Szybko się przekonali, że
to nie oni byli celem, do którego zmierzał.
Za strażnikiem podążał cały rząd związanych postaci. Ellie stłumiła krzyk.
- Oni schwytali wszystkich!
- Nie... - sprostował Max - Proszę spojrzeć uważnie. Zapadające ciemności zupełnie
usprawiedliwiały to złudzenie, któremu przez moment wierzył także Jones: istotnie, szereg
związanych postaci mógł przywodzić na myśl całą załogę statku, przytroczoną do żywych
sznurów.
Lecz takie było tylko pierwsze wrażenie.
Nowi więzniowie mogli przypominać ludzi - Max nie widział dotychczas tak
humanoidalnych stworzeń, jednak podobieństwo nie oznacza jeszcze tożsamości.
Zważywszy na pęta, więzniowie poruszali się całkiem sprawnie i szybko. Jeden, może
dwaj spojrzeli na Maxa i Ellie, lecz w ich nie można było dostrzec specjalnego
zainteresowania. Małe dzieci biegły niezwiązane przy swych matkach, niektóre siedziały w
torbach na brzuchu. Max był zdumiony, gdy po raz pierwszy spostrzegł głowę, wychylającą
się ze skórzanej kieszeni.
- Do diabła z nimi! - skomentował cały orszak, gdy więzniowie wraz ze strażnikiem
skryli się w zaroślach.
- Max... - głos Ellie zdradzał wzruszenie - Czy pan także uważa, że umarliśmy, a teraz
przeżywamy czyśćcowe męki?
- Co takiego?... Proszę nie gadać bzdur. Sytuacja jest poważna&
- Ale ja nie żartuję. Przecież w tej chwili oglądamy piekło, odmalowane przez
Dantego.
Choć wszystkie dotychczasowe szykany przyjął z podziwu godnym hartem ducha, tej
ostatniej nie mógł strawić.
- Skoro pani wygodniej żyć w zaświatach, proszę bardzo, nie mam nic przeciwko
temu. Jeśli jednak o mnie chodzi, uważam się za istotę z krwi i kości, żyję i żyć chcę nadal. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates