[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ostrze jego topora zaczęło przerąbywać się na zewnątrz.
Jebut, jebut. Jebut, jebut. Jebut, jebut.
Tatusiu, a co to! przez hałas przedarł się nagle głos dziecka.
O kurwa powiedział Ardżu.
Ktoś wpadł do dziupli odpowiedział poważny, ewidentnie ludzki głos.
I co teraz, tatusiu?
On próbuje się wyrąbać. Ale my mu nie damy.
A jak to nie damy?
Normalnie, zaraz drzewko podpalimy.
Hi, hi.
On się upiecze w środku, a my będziemy mieć specjalny obiadek. Jeśli się nie zwęgli. A
jak się zwęgli, no to przynajmniej będzie przyjemnie posłuchać, jak krzyczy.
Krasnoludy zamarły. W ciszy rozlegał się metaliczny ni to stuk, ni to chrobot. Ktoś
krzesał ogień.
Bima zaczął pracować ze zdwojoną siłą. Inne krasnoludy też dobyły toporów i z rykiem
rzuciły się na ściany swego drewnianego więzienia.
O, już krzyczą zauważył chłopczyk.
Wiem. I walą w drzewo od środka. Dlatego musimy się pospieszyć. Podlejemy drzewko
olejem skalnym.
Zapach dymu był już wyczuwalny wewnątrz drzewa. Krasnoludy zaczęły kaszleć.
Jebut, jebut. Jebut, jebut. Jebut, jebut powtarzał Bima, rąbiąc jak oszalały. Wokół
miotały się w panice drzewne raki.
Tato, a co to?
Drzewne raki. Chcą uciec na zewnątrz, ale boją się dymu. Na przemian wbiegają do
środka i wybiegają na zewnątrz ze strachu. Nic im nie pomoże. Uwędzą się na gałęziach i
pospadają.
I też je zjemy.
Pewnie. Mięsko z wędzonymi rakami drzewnymi na dodatek... Delicja.
Jebut... Jebut... Jebut... Jebut...
To tak strasznie booooli!!!
Musi boleć.
Mamusiu, proooszę, nie, nie, tylko nie...
Musi boleć.
Dlaczego musi!!!?
Poczekaj, zaraz ci powiem, tylko jeszcze może... wpuszczę ci mróweczek.
Nie!!!
Tak. Dobrze, teraz przez chwilę nie będzie bolało. Może być nawet przyjemnie. Ale
potem to się dopiero zacznie. Albo nie, mam coś lepszego niż mróweczki. Widzisz?
Nie chcę!!!
Wiem, że nie chcesz. Jeszcze tego by tylko brakowało, żebyś chciała. Masz nie chcieć.
Ale masz tak się bać, żeby mówić, że chcesz i prosisz o jeszcze. Tak że nigdy więcej nie
pozwalaj sobie na żadne nie chcę . Ma być tylko tak, tak, jeszcze, jeszcze . Każde nie
będzie wiązać się z kolejnym wzrostem bólu. A wierz mi, podczas Wspaniałej Cesarskiej
Procedury Nieskończonego Uodporniania przesuwa się nie tylko granica śmierci co ciebie
nie interesuje, bo i tak jesteś nieśmiertelny, przechodzisz tę procedurę tylko po to, aby
podzielić los ludzi ale przesuwa się także granica bólu ostatecznego. Stajesz się zdolny do
znoszenia coraz większego i większego bólu, który wcześniej był dla ciebie niewyobrażalny.
Mamo...
Poczekaj, miałam ci odpowiedzieć na pytanie: Dlaczego musi boleć? .
Ale ja nie chcę, żebyś mi odpowiadała. Ja chcę, żeby nie bolało.
Czyżby moje tłumaczenia ci nie wystarczały? Rzeczywiście, chyba nie wystarczają,
skoro już tyle razy ci tłumaczyłem, a ty nadal pytasz: Dlaczego musi boleć? . No dobrze,
tym razem spróbuję ci wytłumaczyć wszystko od początku, dogłębnie. Tyle że w ten sposób
zwiększy się twój poziom rozumienia sensu własnej męki, a co za tym idzie, będziesz
zobowiązana do większej akceptacji tej męki... A więc, stosownie do zwiększonego poziomu
twojej akceptacji, zwiększymy także i sam poziom tej męki.
Nie!!!
Słucham?
Taaaak!!!... To... Znaczy... Tak...
Jakie grzeczne dziecko. Jak rozumiem, ty chcesz, żeby nie bolało. Nie chcesz cierpieć i
uważasz, że w ogóle nie powinno być cierpienia. Jednym słowem, chcesz, żeby było dobrze.
Otóż dobrze być nie może.
Dlaczego?!!!
Bo coś takiego jak dobrze jest niemożliwe. Pojęcie dobra jest bez sensu. Czekaj,
rozluznię ci te obręcze na skroniach, bo utrudniają dopływ krwi do mózgu, a więc myślenie.
Bo to, co ci powiem, będzie dosyć skomplikowane, ale trudno, sama chciałaś.
Tak...
Dobrze... No więc tak. Dobro miałoby oznaczać taki stan, w którym wszystkim jest
dobrze i ten stan jest niezagrożony, bo nikt nikomu nie czyni krzywdy. Ale tak naprawdę jest
inaczej prawdziwe dobro wymaga, żeby każdy robił innemu dobrze. Tylko o istocie, który
robi innym dobrze, mówi się, że to istota dobra, prawda? No więc dobro to stan, w którym
wszyscy robią sobie dobrze. Dobro to stan powszechnego altruizmu. Stan, w którym jedna
istota powiedzmy człowiek nie myśli o sobie, tylko o drugim człowieku. Każdy chce robić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates