[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ulicę. To chciałeś wiedzieć? Jesteś zadowolony?
- Nie - odparł, wstając i krą\ąc wokół fotela. Nie.
- Co "nie"? Nie, nie wierzysz, czy ...
- Nie, do diabła, nie jestem zadowolony! Nie to chciałem usłyszeć.
O dziwo, uwierzyła mu. Ale w zakamarkach jej umysłu kryło się paskudne podejrzenie.
- Myślisz, \e dlatego za ciebie wyszłam? O to chodzi! Sądzisz, \e zrobiłam to dla pieniędzy.
- Sama przyznałaś ...
- Powiedziałam tylko, \e ojciec rzeczywiście groził mi wydziedziczeniem. A ty masz czelność prawić
mi morały i udawać świętszego od papie\a! Ty, który o\eniłeś się ze mną dla tej cholernej stacji
telewizyjnej!
- Nie!
- Tak! Daj spokój, Ramónie - drwiła. - Pamiętasz, jak mówiłeś, \e ojciec zaproponował ci interes. śe
mógłbyś mieć stację za połowę ceny. I podpisałeś z nim umowę dzisiaj ... to jest wczoraj - poprawiła się
szybko. - Nie mogłeś się doczekać! Przepisał na ciebie stację w dzień naszego ślubu. Prawda?
- Tak. Ale nie za pół ceny. Chciał mi ją ofiarować w prezencie ślubnym.
- Och, gratuluję - stwierdziła z pogardą. Ból prze\erał ją na wylot niczym kwas. - Więc ubiłeś lepszy
interes, ni\ się spodziewałeś.
- Nie, poniewa\ nie zapłaciłem ...
- Nie zapłaciłeś nic. Dostałeś ją za darmo.
- Estrello! - Uciszył ją od razu, nie mogła mówić dalej. - Nie tylko nie dostałem stacji za darmo, ale
zapłaciłem całą sumę. Co do grosza. I dałbym więcej, gdybym musiał.
Otworzyła i zamknęła usta, próbując coś powiedzieć, lecz nie wydostał się z nich \aden dzwięk.
- Ale ... - wykrztusiła w końcu. - Dlaczego?
- Czy\ to nie oczywiste?
- Nie dla mnie. Dlaczego ktoś, a ty w szczególności, miałby płacić pełną cenę za coś, co mo\e dostać za
pół ceny czy nawet w prezencie?
Uśmiechnął się kpiąco, jakby drwiąc z samego siebie, w spojrzeniu, które jej rzucił, równie\ odbijała
się ta ironia. Zaczerpnął głośno tchu.
- Bo ciÄ™ kocham.
Przyznał w duchu, \e był najwy\szy czas na to wyznanie. Jedynie ono wyjaśniało, co czuł. Tyle \e
próbował nie przyznawać się do tego, nawet przed
sobÄ…·
Estrella wcią\ starała się zrozumieć, co powiedział.
- Przecie\ ... przecie\ mówiłeś, \e nasze mał\eństwo nie ma przyszłości.
Ponownie zanurzył obie dłonie we włosach.
- Uwa\ałem, \e nie ma na to szans, skoro tylko jedno z nas jest zakochane.
- Ale ty ju\ odrzuciłeś propozycję mojego ojca. Znowu zaczął krą\yć po pokoju, niczym tygrys w
klatce.
- Nie mogłem inaczej postąpić. Nie chciałem, \ebyś myślała, \e \enię się z tobą z powodu tej stacji. - Ale
to ja zaproponowałam taki układ.
- Za to ja nie potrafiłem doprowadzić go do końca.
Chocia\ wcią\ nie byłem w stanie przyznać, \e to, co czuję, jest miłością, wiedziałem, \e nie zgodzę się,
byśmy rozpoczęli nasze wspólne \ycie w ten sposób. Tak, chciałem mieć stację Medrano, ale ciebie prag-
nąłem jeszcze bardziej. I chciałem zdobyć cię bez \adnych warunków, zobowiązań czy ekwiwalentów
finansowych.
Nieoczekiwanie Estrella wysunęła się do przodu, chwyciła go za ręce, tak \e musiał spojrzeć w jej
płonące, ciemne oczy.
- I właśnie wtedy mój ojciec powiedział ci, \e groził mi wydziedziczeniem?
- Tak.
- Ale postawił mi to ultimatum po tym, jak poprosiłam cię, \ebyś wziął ze mną ślub. Tamtego dnia, w
zamku, kiedy przyszedłeś się oświadczyć, i kiedy zjawił się ten ... cap, to wtedy powiedział mi o swej
decyzji. Albo znajdÄ™ mÄ™\a, albo stracÄ™ wszystko.
Jej oczy błagały, aby jej uwierzył. Chciał jej wierzyć.
- Ramónie, uwierz mi, proszę - błagała teraz Estrella, i w tej samej chwili uświadomił sobie, \e nie
potrzebuje \adnego dowodu.
- Wierzę ci - odparł.
Estrella wzięła głęboki oddech, potem powoli wypuściła powietrze z płuc. Serce jej waliło z radości.
Ramón ją kochał i ufał jej. Czego jeszcze mogła pragnąć?
Teraz kolej na nią. Za długo kazała mu czekać. Musiała szybko zakończyć jego cierpienie.
- Powiedziałeś, \e nasze mał\eństwo nie ma przyszłości, skoro tylko jedno z nas jest zakochane ... ?
- Nie sądzę, abym mógł to znieść.
- Nie sądzisz, abyś mógł to znieść! Och, Ramónie ... Ujęła jego dłonie i uścisnęła je mocno. Ja te\ bym
nie mogła. A jeśli czujemy to samo?
Nie spuszczała z niego wzroku i ujrzała w jego oczach najpierw zmieszanie, potem - gdy uświadomił
sobie znaczenie jej słów - pojawiła się w nich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcÄ™ już wiÄ™cej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates