[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niepokojący dreszczyk, Rachel pospiesznie zlizała resztę.
- Rachel! - krzyknął Bryn.
- Co?
- Nic, tylko... - Przerwał, potem nagle się roześmiał. - Czasami widzę w tobie małą
dziewczynkę sprzed lat, a czasami dorosłą kobietę.
- Przyjmij wreszcie do wiadomości, że jednak dorosłam.
Wprawdzie nadal drżała pod jego dotykiem jak w okresie młodzieńczej fascynacji,
lecz teraz potrafiła zapanować nad niepożądanymi emocjami. Powiedziała sobie twardo,
że więcej im nie ulegnie.
Wciąż prześladowały ją wspomnienia pamiętnej nocy sprzed lat, gdy przez kilka
gorących minut wierzyła, że jej dziewczęce marzenia właśnie się spełniły. Niestety
wkrótce legły w gruzach.
Żeby odpędzić smutne myśli, osuszyła filiżankę do dna, tym razem bacząc, żeby
ani odrobina pianki nie została na wargach.
- Twoja mama pewnie już na nas czeka - przypomniała.
Lekko uniesione kąciki ust i brwi Bryna powiedziały jej, że wie, że zastosowała
unik. Bez komentarza wstał od stołu. Rachel poszła w jego ślady.
ROZDZIAŁ PIĄTY
Po powrocie do domu Bryn zaproponował, żeby poszli popływać. Ponieważ znów
nastały upały, Rachel przystała na propozycję.
Gdy zbiegła ze schodów z ręcznikiem w ręku, już czekał na dole. Stanęła jak wry-
ta. Powiedziała sobie, że zainteresowanie atrakcyjnym osobnikiem płci przeciwnej to
najbardziej naturalna rzecz na świecie, lecz cywilizowany człowiek powinien umieć za-
panować nad pierwotnymi instynktami. Logiczne argumenty niewiele jej pomogły. Cała
płonęła, na policzki wystąpił rumieniec.
Głęboko wycięty kostium w barwach zachodzącego słońca zasłaniał znacznie wię-
cej niż skąpe bikini Kinzi. Mimo że krępowało ją taksujące spojrzenie Bryna, ostatnie
stopnie pokonała wolniejszym, tanecznym krokiem. Niepokoiło ją, że błysk aprobaty w
jego oczach sprawił jej zbyt wielką przyjemność.
W milczeniu podeszli do basenu. Chłodna kąpiel szybko ostudziła rozpalone ciało.
Przepłynęli dla rozgrzewki kilka długości szybkim kraulem. Później Rachel zmieniła styl
na grzbietowy.
- Nie zapomniałaś, jak należy pływać - skomentował Bryn, kiedy odpoczywali na
końcu basenu.
Sam ją uczył. Podtrzymywał ją, gdy pilnie ćwiczyła w nadziei, że kiedyś prześci-
gnie braci. Pokazał jej, jak odwracać głowę, żeby nabrać powietrza, i jak przyciskać
podbródek do piersi podczas skoku, żeby nie paść na brzuch.
- Takich rzeczy się nie zapomina - odparła.
Pamiętała każdą wspólną chwilę z Brynem.
Niektóre fakty świadomie zepchnęła w niepamięć. Inne wyblakły w obliczu no-
wych doświadczeń. Teraz wszystkie ożyły na nowo, skłaniały do porównań przeszłości z
teraźniejszością.
Nie odczuwała już przed panią Donovan takiego respektu jak dawniej. Za to w
Brynie, którego w dzieciństwie traktowała niemal jak starszego brata, od jakiegoś czasu
widziała wyjątkowo atrakcyjnego mężczyznę.
Dołączyła do Bryna i Pearl, siedzących na tarasie. Bryn obserwował każdy jej ruch.
Gdy nadeszła, odsunął jej krzesło.
- Może byś zabrał Rachel? - zasugerowała Pearl.
- Dokąd?
- Na doroczny bal dobroczynny, organizowany przez Donovanów. Odbędzie się za
dwa tygodnie.
- Dawniej chętnie w nich uczestniczyłaś - przypomniał Bryn.
- Owszem, za życia Malcolma. W ubiegłym roku, po jego śmierci, już nie poszłam.
Nużyłoby mnie rozdawanie uśmiechów, zapamiętywanie niezliczonych imion i jedzenie
nad miarę. Musiałabym wysłuchiwać kondolencji i obtańcowywać staruszków, którzy
depczą po palcach. Wyświadcz mi tę przysługę, Rachel. Idź za mnie. Będziesz się dobrze
bawić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates