[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ściany i wyściełane ciemnożółtym pluszem meble. Pod jedną ścianą stała
duża szafa, naprzeciw niej był marmurowy kominek, a po obu jego stro
nach stały krzesła z obiciami w żółto-niebieskie paski. Wysokie okna wy
chodziły na tyły domu, a między nimi stała elegancka toaletka. Znalazło
się jeszcze miejsce na otomanę, lekki podręczny stolik i cały stos bagaży.
Były tam ze trzy kutry i z pół tuzina pokaźnych skórzanych walizek,
stojących równym szeregiem pod ścianą. Letty z wysiłkiem odwróciła
wzrok, z obawy że rzuci się na nie bez opamiętania.
- Łazienka jest za tymi drzwiami. W środku wiszą świeże ręczniki.
Grace nacisnęła mały guzik w ścianie. Żyrandol nad ich głowami roz
błysnął światłem. Letty zmrużyła oczy przed tą nagłą jasnością.
- Pan Bigglesworth jest bardzo postępowy. Mamy prąd z własnego
generatora już od dziesięciu lat - powiedziała Grace z dumą. - I oczy
wiście jest zimna i gorąca woda. Chociaż może nie powinnam mówić
oczywiście, bo nie każdy porządny dom w Little Bidewell może się tym
pochwalić.
Grace była gadatliwa. Dzięki Bogu. Teraz trzeba zgromadzić trochę wia
domości.
Letty odwróciła się z odpowiednim uśmiechem na twarzy. Mimo że strasz
nie chciała już zająć się bagażami, nie mogła przepuścić takiej okazji.
Informacja zawsze mogła się przydać, zwłaszcza w jej sytuacji.
- Czy w Little Bidewell jest dużo porządnych domów?
Grace przytaknęła.
- O, jest ich trochę. Dom profesora Marcha jest całkiem nowoczesny
i dom lorda Paula. Grange z zewnątrz jest bardzo piękny, choć wewnątrz,
jak na mój gust, trochę zapuszczony. I dom dziedzica Himplerampa nie
daleko nas jest bardzo okazały, choć nie ma elektryczności. Założę się, że
dom markiza nie jest lepiej oświetlony.
- Z pewnością masz rację - powiedziała Letty, rozpinając rękawiczki
w kolorze lawendy. - Chyba jesteście wszyscy bardzo podekscytowani zbli
żającym się weselem.
- O tak - westchnęła Grace. - To historia jak z bajki, prawda?
- Jak to się stało? - zapytała Letty zachęcająco.
- No więc - zaczęła gospodyni, splatając ręce na piersiach - w zeszłym
roku panna Angela dostała zaproszenie od jednej ze swoich szkolnych kole
żanek, bo to wie pani, ona chodziła do bardzo dobrej szkoły dla panien,
zaproszenie na wspólne wakacje z tą koleżanką i jej rodziną w pensjonacie
nad jeziorem w Cumbrii. Następnego ranka po przyjeździe poszła nad jezio
ro z wędką na ryby. I tam dosiadł się do niej bardzo przystojny młody czło
wiek. Ale szybko się okazało, że on się wcale nie zna na wędkowaniu, i pan
na Angela, która jest bardzo uprzejma, zaofiarowała się, że będzie mu
zakładać przynętę na haczyk. On się zgodził. Przedstawił się jako Hugo
Sheffield i nawet nie bąknął, że jest markizem. I jak to zwykle bywa, sprawa
miała dalszy ciąg, młodzi się poznali i polubili. - Grace szybko podniosła
ciemne oczy. - Oczywiście absolutnie platonicznie i niewinnie.
Między młodzieńcem i dziewczyną sprawy rzadko są niewinne, już nie
mówiąc o absolutnie niewinnych, pomyślała Letty, ale powiedziała tylko:
- Jakie to romantyczne!
- I będzie jeszcze bardziej - odparła Grace. - Minął miesiąc i markiz,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates