5. Dantejskie dziedzictwo Leclaire Day Narzeczona z piekła rodem 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Myliłeś się - stwierdził autorytatywnie dziadek.
Wydmuchał kółko z dymu.
- Nie zależy mi na ustatkowaniu się - protestował Luc. - Nie chcę małżeństwa ani
dzieci.
- Wszystko z powodu tamtej historii?
- Tak. - Nie było sensu zaprzeczać.
To było najgorsze doświadczenie jego życia. Lekcja, której nie chciałby
powtórzyć. Wyniósł z niej pewność, że nie ma gorszego nieszczęścia, niż kochać drugą
R
L
T
osobę tak bardzo, że nie można bez niej żyć. Obiecał sobie, że nigdy się tak nie zakocha.
Nie zaufa bez reszty. Ryzyko jest zbyt wielkie. Rafe udzielił mu podobnej lekcji, gdy
rozpadło się jego małżeństwo. Ale wypadek, po którym jego kolano nie odzyskało
sprawności, zostawił większe blizny w jego psychice.
- Piekło nie jest czymś, co człowiek może unicestwić, gdy mu się nie spodoba. -
Primo podkreślał słowa gestykulacją. - Nie wolno uciekać przed przeznaczeniem.
Dominik, mój syn a twój stryj, Panie świeć nad jego duszą, odwrócił się od niego i to
zrujnowało mu życie. Nie naśladuj go. Idz raczej drogą swoich rodziców, a odkryjesz, że
każdy dzień przyniesie ci większe szczęście, niż mogłeś sobie wyobrazić.
- Co będzie, kiedy się skończy? - spytał Luc.
- Kto ci powiedział, że musi się skończyć?
- Wszystko się kiedyś kończy. Miłość jest jak hazard. Grasz o najwyższą stawkę.
Jeśli przegrasz, tracisz duszę. Widziałem to na własne oczy. Nie chcę być w takiej
sytuacji. Gram tylko wtedy, gdy mam pewność, że mogę wygrać.
- Nadal mówisz o wypadku - stwierdził dziadek ze współczuciem. - O tej
nieszczęsnej rodzinie. Ale śmierć jest częścią życia, mój drogi Luciano, tak jak miłość.
Tego się nie da kontrolować. Sam wiesz najlepiej, widziałeś to w czasie służby
wojskowej. W życiu człowiek nieustannie ryzykuje, wszak nie da się wygrać bez ryzyka.
Otwórz się na miłość, dopóki masz szansę.
Z ogrodu dobiegał coraz bliższy głos Nonny. Primo wetknął Lucowi cygaro do ręki
i niczym młodzieniaszek odskoczył na drugi koniec kuchni. Kiedy weszła jego żona,
spojrzał na nią wzrokiem niewiniątka.
- Wiesz, co ci powiedział lekarz. Cygara są zakazane - zagrzmiała od wejścia.
- Widzisz u mnie jakieÅ› cygaro, staruszko?
- Masz mnie za idiotkę, staruszku? - Po sześćdziesięciu latach małżeństwa ich
głosy brzmiały blizniaczo podobnie.
- Che cosa? Nie mam pojęcia, o co ci chodzi.
- Primo Dante, prawdziwy z ciebie wilk w owczej skórze. Mój Luciano nie pali. -
Nonna wzięła się pod boki. - Myślisz, że nie wiem, do czego ci służy pojemnik z
suszonym dzikim ogórkiem?
R
L
T
- Zwykła przyprawa - usiłował się wykręcić mąż.
- Taki żarcik moim kosztem, co? Ciekawe, co powiedzą twoi przyjaciele, z którymi
tak lubisz biesiadować, gdy im zdradzę, że wśród przypraw przechowujesz coś, co jest
zwykłym środkiem przeczyszczającym. Kto się będzie śmiać ostatni?
- Ani mi się waż! Jestem twoim mężem i mówię ci...
Nonna zmarszczyła brwi.
- Mówię ci, że od dziś pojemnik z dzikim ogórkiem znika z mojej szafki na
przyprawy.
- Tak właśnie myślałam - odparła usatysfakcjonowana.
R
L
T
ROZDZIAA SZÓSTY
Tak miło rozpoczęty wieczór miał niespodziewanie nieprzyjemne zakończenie.
Téa spodziewaÅ‚a siÄ™, że doÅ‚Ä…czy do niej Luc, tymczasem zamiast niego pojawiÅ‚ siÄ™
Sev Dante, obecnie człowiek numer jeden w międzynarodowym konsorcjum jubilerskim
należącym do rodziny. Uśmiechnęła się do niego, ale on był zaskakująco ponury.
- Stało się coś złego?
- Przyjęcie urodzinowe to nie najlepsza okazja do omawiania interesów - zaczął
przyciszonym tonem - ale moja żona uparła się, że powinienem porozmawiać z tobą
prywatnie, a ona ma świetną intuicję w tych sprawach.
- W sprawach interesów? - zapytała, pewna, że nie usłyszy nic dobrego. - Czy
chodzi o nową umowę na dostawy złota? Myślałam, że Connie wszystko ustalił.
- Powiem oględnie, że twój kuzyn nie potraktował z należytą uwagą zastrzeżeń,
które mu przedstawiłem.
- Studiował ją uważnie wnikliwie bursztynowymi oczami, które najwyrazniej
stanowiły znak firmowy klanu. - Jeśli to on cię reprezentuje, fatalnie się wywiązuje ze
swojego zadania. Wkrótce przejmiesz firmę, prawda?
- Za pięć tygodni - przytaknęła.
- Powinnaś wiedzieć, że najprawdopodobniej nie odnowimy umowy z wami.
Z trudem zachowała spokój, choć wiadomość ta ją przeraziła. Jeśli stracą takiego
klienta jak Dantowie, przyszłość firmy stanie pod znakiem zapytania. Za nim pójdą inni,
a wtedy z bogatej dziedziczki zamieni się w żebraczkę.
Zawiedzie swÄ… rodzinÄ™.
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego chcesz się wycofać z tego interesu? - spytała z
pozornym opanowaniem.
- Nie możemy zaakceptować towaru niskiej jakości. Wasze ceny raptownie poszły
w górę, a jakość dramatycznie spadła. Conway twierdzi, że to efekt twoich decyzji. Poza
tym zwróciła się do nas inna firma, oferująca niższe ceny za towar z najwyższej półki.
- Nikt na rynku nie ma lepszego towaru niż Billings - oznajmiÅ‚a Téa, patrzÄ…c
mężczyznie prosto w oczy.
R
L
T
- Kiedyś tak było - przyznał. - Teraz już nie.
- A jeśli ja osobiście ci zagwarantuję korzystne ceny i najwyższą jakość? Czy
wtedy zmienisz decyzjÄ™?
- Skoro mam z jednej strony twoje słowa, a z drugiej twarde fakty, podejmę
decyzję na podstawie faktów. - Jakby dla złagodzenia nieprzyjaznego tonu, zawahał się. -
Jednak, biorąc pod uwagę wieloletnią nienaganną współpracę, dam ci parę tygodni na
wyjaśnienie waszych problemów.
- Dziękuję. Zbadam całą sprawę i oddzwonię w poniedziałek z informacjami.
- Ostatnia rzecz. - Sev ściszył głos i rozejrzał się konspiracyjnie.
Téa nie musiaÅ‚a siÄ™ oglÄ…dać. I tak wiedziaÅ‚a, że Luc siÄ™ zbliża. OdbieraÅ‚a go, jakby
wysyłał niewidoczne dla innych fale.
- Mów, proszę.
- Twoja... znajomość... z moim stryjecznym bratem w najmniejszym stopniu nie
wpłynie na moją decyzję - ostrzegł ją Sev na pożegnanie.
Luc zerknÄ…Å‚ na TéÄ™ z niepokojem. Od wyjÅ›cia z domu dziadków nie powiedziaÅ‚a
więcej niż kilka zdawkowych słów. Pogrążyła się w posępnym zamyśleniu. Zwiatła
uliczne wydobywały z cienia surowo zaciśnięte usta i zmarszczone brwi.
- Dosyć tego. Powiedz, co się stało.
Była tak zamyślona, że w pierwszej chwili uznał, iż go nie usłyszała.
- Nic, zupełnie nic. To był czarujący wieczór - odparła cicho. I dodała: - Dziękuję,
że mnie zaprosiłeś.
- Ale co się stało? Nie zbywaj mnie. Mam oczy.
- Dobrze, powiem ci. - Odwróciła się, by go lepiej widzieć. - Odkryłam nagle, w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcÄ™ już wiÄ™cej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates