[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do końca, dopóki ktoś albo coś znajduje się pod nią na płytach pokładu. Spod masywnej płyty
wystawała zakończona czarnymi pazurami gadzia łapa, a w płytach pokładu widniały jasne
rysy. Leia opuściła klingę świetlnego miecza i przecięła łapę o twardości i odporności
durastali.
Usłyszała wycie i w szczelinie pojawił się czubek pyska voxyria. Szybko wcisnęła
guzik eliminujący system bezpieczeństwa. Miała nadzieję, że żaden z trzech pokładowych
sztucznych móżdżków „Sokoła” nie zakwestionuje jej decyzji. Chwilę później wcisnęła guzik
ponownie, tym razem z całej siły. Przegroda jakby chwilę się zawahała, ale zaraz z
dźwięcznym łomotem opadła na pysk voxyna. Znowu rozległo się wycie, tym razem jednak
jakby trochę cichsze. Pomieszczenie wypełniło się żrącym oparem, a sześciocalowej długości,
pokryty czarnymi łuskami pysk zalał się fioletowoczerwonawą posoką. Leia poczuła, że kręci
się jej w głowie, a ból w płucach sięga chyba kolan.
Uniosła głowę i spojrzała przez iluminator płyty włazu. Z przeciwnej strony, zaledwie
metr od niej, wpatrywały się w nią ślepia dwóch pozostałych voxynów. Zwierzęta otworzyły
pyski i grubą warstwę durastali pokonał przenikliwy świst, podobny do odgłosu opadającego
meteoru. Leia potknęła się i upadła.
- Leio, co się tam dzieje?! - krzyknął Han. - Czy mnie słyszysz?
- Mamy tu... - Nie dokończyła, gdyż jej ciałem wstrząsnął paroksyzm kaszlu.
- Leio? Chyba nic ci się...
- Nie ma na to czasu! - wykrzyknęła, starając się zerwać na nogi. Czuła, że zaczyna
tracić przytomność, a w jej głowie huczy jak w ulu. -Hanie, natychmiast...
Nie zdołała dokończyć, chociaż zostało jej tylko jedno słowo: „uciekajmy”.
ROZDZIAŁ
5
Mara skierowała spojrzenie w inne miejsce hologramu. Zobaczyła poharatane i
zamarznięte trupy pasażerów „Ścigacza Mgławic”, które, koziołkując w locie, wypadały z
rozerwanego kadłuba ostrzelanego liniowca. Kiedy się to wydarzyło, ona i Jaina były do tego
stopnia zajęte próbami przechwycenia ratunkowej kapsuły, że przeoczyły atak istot rasy
Yuuzhan Vong. Oglądała ten hologram wiele razy i naprawdę miała serdecznie dosyć
ponurego widoku. Mimo to, jeszcze kiedy siedziała w prywatnej komnacie Zaćmienia,
nakazywała R2-D2, aby wyświetlał go bez końca. Starała się odgadnąć, w jaki sposób mogła
wówczas pomóc nieszczęśnikom. Obejrzała go chyba ze sto razy, aż wreszcie dała spokój.
Upewniła się, że i tak nie mogła nic poradzić. Prawdę mówiąc, świadomość ta przyniosła jej
pewną ulgę.
Z głośników R2-D2 rozlegał się raz po raz cichy, ale arogancki głos Noma Anora,
zarejestrowany przez aparaturę pokoju przesłuchań na Bilbringi. Mara omiotła spojrzeniem
inne osoby, podobnie jak ona siedzące w ociekającym wilgocią, przylegającym do hangaru
magazynie unoszącej się swobodnie w przestworzach bazy zaopatrzeniowej o nazwie
„Samotnia”. Było to jedno z tysiąca anonimowych miejsc, gdzie rycerze Jedi mogli się
spotykać i dyskutować godzinę czy dwie bez obawy, że dowiedzą się o tym agenci Brygady
Pokoju. Mara ujrzała w lodowatych oczach Kypa Durrona błysk nienawiści. Młody
mężczyzna zaraz zacisnął zęby i schował gniew w głębi ciemnej jamy, w której zazwyczaj
ukrywał podobne emocje. Nie mogła się zorientować, jak zareagowała Saba Sebatyne - może
dlatego, że nie wiedziała, w jaki sposób gniew przejawia się na pokrytej łuskami twarzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates