[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się, że jej żywot dobiega kresu.
Osobom urodzonym pod koniec siedemnastego wieku wnętrze zamku wydało
się mroczne i ponure. Wielkie skóry zwierzęce rozpostarte na posadzkach i ławach
nie chroniły przed surowym chłodem, przez otwory okienne wpadał wiatr, hulały
przeciągi. Tiril zadrżała, zdjęta lękiem.
 Chciałbym odnalezć pracownię hrabiego  oświadczył Móri.
 Dlaczego?  spytał Nauczyciel.
 Był czarnoksiężnikiem, musiał mieć oddzielne pomieszczenie, w którym
odprawiał swe rytuały, eksperymentował. Może uda mi się czegoś nauczyć.
 Uważam, że zbyt wiele już zajmowałeś się wiedzą tajemną, mój synu 
ostrzegł go Hraundrangi-Móri.  Nigdy nie zdołasz opanować sztuki wyznacza-
nia granic?
 Czy w tym istnieją jakieś granice?
 O tym właśnie ty powinieneś wiedzieć najlepiej. Myślę, że tutaj jest po-
mieszczenie, którego szukasz.
Weszli do niewielkiej izby, będącej najwyrazniej schronieniem osoby upra-
wiającej mroczne praktyki.
 Musimy też odnalezć drogę do krypty  stwierdził Móri.  Może zdo-
łamy dowiedzieć się czegoś więcej o reliefie na ścianie. A może o zawartości
skrytki, do której otwarcia potrzebne były trzy cząstki figurki. Nic nie powinno
być zniszczone.
96
Tiril nie przejawiała takiego entuzjazmu.
 Nie jest wcale pewne, czy stary hrabia w roku tysiąc setnym przybył już do
Tiersteingram  powiedziała.  Może więc. . .
Urwała. Do pomieszczenia wszedł pan na zamku.
 Widzisz?  szepnął Móri.  Spójrz na jego pierś!
Popatrzyła. Na grubym drogocennym łańcuchu wisiał okrągły kawałek drew-
na, na którym widniał symbol zwany przez nich  znakiem słońca .
 Mamy więc nawiązanie do baśni o morzu, które nie istnieje  rzekł Móri
cichutko, chociaż mężczyzna nie mógł ich usłyszeć.
 To już wiemy  zauważyła Tiril.  Pytanie raczej: co łączy obie te baśnie?
Hrabia zdjął bat ze ściany i wyszedł. Zacisnęli zęby. Oto kolejny niewinny
miał cierpieć z jego powodu.
Gdy tylko opuścił pomieszczenie, Móri zbliżył się do stołu. Ruszyli za nim.
Na stole, między czaszką a kapiącą świecą, leżała nie otwarta księga. Znajdo-
wało się tam jeszcze wiele innych przedmiotów, ale tylko księga zainteresowała
Móriego.
 Spójrzcie na nią!  rzekł z namaszczeniem.  Patrzcie na te grube arkusze
pergaminu!
 Przyjrzyj się lepiej oprawie  poprosiła Tiril.  Co tam napisano, o czym
jest ta księga?
Tekst trudno było odczytać, wyryto go przypominającymi runy literami, po
wielu staraniach zdołali go jednak odcyfrować: STAIN ORDOGNO. A poniżej
coś, co wyglądało jak DEOBRIGULA.
Nic im to nie mówiło.
Największe jednak zainteresowanie wzbudził znak słońca, umieszczony na sa-
mej górze okładki.
 Muszę przejrzeć tę księgę  stwierdził Móri, odruchowo kładąc rękę na
grubym tomie, by go otworzyć.
 Nie, Móri, nie!  zawołała Tiril.  Nie wolno nam!
Wielka dłoń Nauczyciela zamknęła się na ręce Móriego.
W okamgnieniu wciągnął ich piekielny wir, szarpnął nimi z dzikim hukiem
i ocknęli się, siedząc na stryszku stodoły we dworze niedaleko Christianii.
Przybiegł Nero i radośnie ich obwąchał.
Móri przymknął oczy i westchnął.
 Ależ ze mnie głupiec! Zaprzepaściłem wspaniałą okazję! Sądzę, że nasi
przyjaciele nie zechcą nas tam zabrać jeszcze raz.
 Możesz być tego pewien  cierpko rzuciła Tiril, zapamiętała sobie jednak
zadowolona, że wyraził się  nasi przyjaciele . Tak więc czarnoksiężnik Móri
poczynił wielki krok naprzód!
Rozdział 13
Księżna Theresa nie mogła zmrużyć oka, choć po dwóch dobach bez snu zmę-
czenie dawało o sobie znać bólem całego ciała. Dopiero nad ranem udało jej się
zdrzemnąć.
Moja córka. . . Nareszcie spotkałam swe jedyne dziecko. Cóż za przemiłe
stworzenie! Zliczne w tak trudny do określenia sposób. Jakby w dość przecięt-
nych rysach odbijała się piękna dusza.
Tak bardzo już ją polubiłam, gotowa jestem nieba jej przychylić.
Ona jednak okazuje pewną rezerwę. Nie może być inaczej wszak upłynęła
zaledwie doba, odkąd się poznałyśmy, lecz i tak jej dystans sprawia ból. Ona
wszystko robi z wahaniem. Wprawdzie pozwała mi trzymać się za rękę, pozwała
się uściskać, ale zachowuje się biernie, sama nie bierze w tym udziału.
Jak mam do niej dotrzeć?
Jak zdołam wszystko naprawić? Te długie lata, kiedy nawet nie wiedziała
o moim istnieniu? Ileż zła doświadczyła!
Ale czy w zamku Gottorp byłoby jej lepiej?
 Nie, z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć: nie!
Theresa zorientowała się, że nagle przemówiła na głos. Oby tylko nie usłysza-
ła jej pokojówka w sąsiednim pokoju!
Takie długie pasmo tęsknoty! Skończyło się, nie chcę już nigdy rozstawać się
z moim dzieckiem. Nigdy, nigdy więcej!
Ach, wszystko jest takie nowe, dzieje się tak szybko!
Na dobitkę śmierć Adolfa. . .
Theresa nie chciała precyzować stanu swych uczuć, zastanawiać się, czy od-
czuwa żal, czy też tylko ulgę. Bała się własnych myśli.
Nie mogła jednak zaprzeczyć, że ogarniał ją niepokój na myśl o tym, co ją
czeka w najbliższych dniach.
Dlaczego nie pozwalają mi pochować go tutaj, w Christianii?  zadawała so-
bie pytanie. Dlaczego krewni nalegają, by złożyć ciało do grobu w Holsteinie-
Gottorpie? A jeśli tak bardzo sobie tego życzą, dlaczego sami nie towarzyszą
zwłokom? Stwierdzili, że to moja powinność. Prosiłam o dodatkowy powóz, który
98
mógłby jechać za karawanem, lecz odmówili twierdząc, że tak nie uchodzi. Wdo- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates