Sellers_Alexandra_ _Taka_miła_dziewczyna 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

masz dziÅ› wiele czasu, wiÄ™c nie bÄ™dÄ™ ciÄ™ zatrzymywaÅ‚. Za­
-  BiaÅ‚a baweÅ‚niana bielizna. PodniecajÄ…ca czy obojÄ™t­
dzwonię jutro. Oczywiście, jeśli pozwolisz.
na?" - wyrecytowała. W ciągu ostatniego tygodnia czytała
- Pozwolę. - Samanta trochę się dziwiła, dlaczego jej
ten tytuł tyle razy, że do końca życia go nie zapomni.
serce bije tak mocno, jakby dopiero co zwyciężyła w biegu
- No to możesz napisać także o tym, co kobiety sądzą
maratońskim.
o białej męskiej bieliznie. Ten tytuł daje takie możliwości.
- I jeszcze jedno. - Ben wyciągnął do niej ręce. Zanim
Samanta patrzyła na niego jak na objawienie.
zdążyła się zorientować, znalazła się w jego objęciach. Serce
- Masz rację - szepnęła, czując, jak cały tekst sam układa
omal nie wyskoczyło jej z piersi.
się jej w głowie. A więc jednak doznała długo oczekiwanego
- Co ty wyprawiasz? - zapytała, spoglądając na niego
olśnienia. Dzięki Benowi. - Jesteś genialny!
z obawÄ….
- Możesz tak zrobić?
- Gdy wrócÄ™, mama na pewno mnie zapyta, czy ciÄ™ po­
- Jasne! Siedemset pięćdziesiąt słów o kobietach i tyle
całowałem. A jutro ciebie spyta o to samo. Jest tylko jeden
samo o mężczyznach. To naprawdÄ™ nic trudnego. - PocaÅ‚o­
sposób, żebyśmy nie pomylili się w zeznaniach.
wała Bena w policzek. - Bardzo ci dziękuję! Teraz naprawdę
Uśmiechnął się. Pochylił się i pocałował Samantę w usta.
muszę już iść.
Tak delikatnie, tak słodko, że poczuła ten pocałunek nawet
Otworzyła drzwi samochodu w tej samej chwili, w której
w koniuszkach włosów.
Ben znów wyciągnął po nią ręce. Opuścił je i patrzył, jak
Samanta wysiada z samochodu.
Wcale dÅ‚ugo siÄ™ nie caÅ‚owali. To znaczy Samancie wyda­
- Dobranoc - powiedziaÅ‚ cicho. - Jutro do ciebie za­
wało się, że nie trwało to długo. Zdarza się, że czas płata
dzwoniÄ™.
ludziom głupie figle.
- Dobranoc - odparła i uszczęśliwiona pobiegła do
- Szkoda, że musisz pisać o tej biaÅ‚ej bieliznie - wes­
tchnął Ben z niekłamanym żalem. domu.
Samanta dopiero po chwili zrozumiała, o czym on mówi.
Ben wÅ‚Ä…czyÅ‚ silnik. PodjechaÅ‚ kawaÅ‚ek. PatrzyÅ‚, jak Sa­
- Rzeczywiście - mruknęła. Bez trudu oswobodziła się
manta idzie chodnikiem. Nie zapięła płaszcza i jego poły
z uścisku Bena. Czuła się niezręcznie. Wolała rozmawiać
powiewały za nią jak ogromne skrzydła.
o swojej pracy aniżeli o tym, co się przed chwilą zdarzyło. -
Weszła do jasno oświetlonego holu. Była taka delikatna.
Szkoda, że dyskusja podczas obiadu u twojej mamy nie na­
Jej włosy lśniły niebiańskim blaskiem. Patrzył, jak otwiera
tchnęła mnie żadną błyskotliwą myślą. Mogłabym machnąć
drzwi... Zniknęła, ale Ben nawet się nie poruszył.
ten nieszczęsny tekst w dwie godziny, zamiast siedzieć nad
- Co ja tu właściwie robię? - spytał sam siebie.
nim przez całą noc.
64 TAKA MIAA DZIEWCZYNA
TAKA MIAA DZIEWCZYNA 65
Nigdy przedtem nie miaÅ‚ takich wÄ…tpliwoÅ›ci. Zawsze do­ nym. Kiedy powiedziaÅ‚aÅ›, że musisz wracać do domu, po­
kładnie wiedział, co i w jakim celu robi. Oczywiście zdawał myślałam sobie, że byłoby dobrze, żeby Ben cię odwiózł.
sobie sprawę z tego, że Samanta może mu pomóc udaremnić Dopiero wtedy wszystko sobie przypomniałam. Obiecałam
knowania matki, ale przecież nie tylko o to mu chodziÅ‚o. sobie, że nigdy wiÄ™cej nie bÄ™dÄ™ namawiaÅ‚a Bena, żeby od­
wiózÅ‚ do domu dziewczynÄ™, która mu siÄ™ podoba. Ale wczo­
Czuł się tak, jakby coś mobilizowało go do działania, kazało
raj zupełnie nie mogłam się powstrzymać. To silniejsze ode
tak, a nie inaczej postÄ™pować. Nie wiedziaÅ‚ tylko, co to ta­
mnie. Byłam na siebie wściekła, bo myślałam, że odmówi.
kiego.
Zawsze odmawia. A on tymczasem się zgodził! I na pewno
Pragnę jej od chwili, kiedy ją pocałowałem, przyznał się
cię pocałował.
samemu sobie.
Samanta musiaÅ‚a przyznać Benowi racjÄ™. NaprawdÄ™ trud­
- To byÅ‚ cudowny wieczór - mówiÅ‚a Samanta do Miran­ no byÅ‚o wytrzymać z takÄ… matkÄ…. KażdÄ… kobietÄ™ mogÅ‚a znie­
dy. - Już nie pamiętam, kiedy tak wspaniale się czułam. chęcić. Nawet do Bena. Albo przekonać, że Ben jest po uszy
- Bardzo się cieszę, że było ci z nami dobrze. Fajnych zakochany i że wobec tego można pognać precz wszystkich
mam synów, nie sądzisz? pozostałych mężczyzn.
- Dlaczego mi powiedziałaś, że Ben robi ślubne zdjęcia? - Zapomniałaś, Mirando, że jestem zaręczona - odezwała
Nie mogłaś mnie uprzedzić, kim jest? się stanowczo Samanta.
- MyÅ›laÅ‚aÅ›, że on fotografuje mÅ‚ode pary? - Miranda - O Boże! Chyba ciÄ™ obraziÅ‚am - wystraszyÅ‚a siÄ™ Miran­
Å›miaÅ‚a siÄ™ do rozpuku. - Bo ja ci tego na pewno nie mówiÅ‚am. da. - Ja naprawdÄ™ nie mogÄ™ przestać. Możesz mi przypo­
Raczej staram siÄ™ zapomnieć, że jest takim znanym czÅ‚owie­ mnieć, jak ma na imiÄ™ twój narzeczony?
kiem. Dla mnie zawsze będzie tylko moim małym Benem.
- Justin - powiedziaÅ‚a Samanta. - Justin McCourt - do­
Spodobał ci się, prawda?
dała na wypadek, gdyby Miranda pomyślała, że wymyśliła
- Nie mam zamiaru wypowiadać siÄ™ na ten temat - za­ sobie to oryginalne imiÄ™.
strzegÅ‚a siÄ™ Samanta. - O rany! Chodzisz z synem McCourtów? Bardzo cieka­
- PocaÅ‚owaÅ‚ ciÄ™ na dobranoc? we! Ja kiedyÅ› chodziÅ‚am z Halem. Ale to byÅ‚o dawno. Zosta­
- Mówiłam, że nic ci nie powiem - powtórzyła Samanta. wił mnie dla Veroniki. No cóż, każda dziewczyna musi przez
Na samo wspomnienie tamtego pocałunku serce zabiło jej to przejść. Przynajmniej tak mi się wydaje.
gwałtownie, jakby chciało przypomnieć o swoim istnieniu.
- Przez co? - wyrwało się Samancie. Nie powinna wdawać
- Czy to nie jest cudowne? Wszystkie te nasze plany... siÄ™ w dyskusjÄ™ na ten temat, ale jakoÅ› nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzy­
- Miranda chichotaÅ‚a jak maÅ‚a dziewczynka. - Wyobraz so­ mać. Widocznie zaraziÅ‚a siÄ™ gadatliwoÅ›ciÄ… od Mirandy.
bie, że wczoraj zupełnie o nich zapomniałam. Byłam taka
- Marzenia o wielkiej fortunie. Ale ty jesteÅ› zbyt żywio­
szczęśliwa! SpodobaÅ‚aÅ› siÄ™ Benowi, wiesz? Z tego wszy­
łowa dla tych ludzi. Musisz mi uwierzyć na słowo. W kilka
stkiego zapomniałam, że miałam go zainteresować kim in-
lat wyssą z ciebie całą energię. To nie jest życie dla ciebie.
66 TAKA MIAA DZIEWCZYNA
TAKA MIAA DZIEWCZYNA
67
- Proszę cię, Mirando... - zaczęła Samanta.
- Niezły sposób, ale nie wierzę, żeby moja matka nie
- Tak, wiem. Przepraszam. Lepiej zmieńmy temat. Udało
próbowała namówić cię na niedzielny obiad.
ci się napisać ten artykuł?
- RzeczywiÅ›cie, próbowaÅ‚a. - Samanta znów siÄ™ uÅ›mie­
- Na szczęście zdążyłam.
chnęła. - Ale jej powiedziałam, że jeśli zechcesz się ze mną
- Bardzo się cieszę. Czy miałabyś ochotę przyjść do nas
zobaczyć, to sam mnie do jej domu zaprosisz.
w niedzielÄ™ na obiad?
- No to ciÄ™ zapraszam. Przyjdziesz?
Samanta pomyślała, że Miranda rzeczywiście jest niere-
Samanta uznaÅ‚a, że gdyby Justin miaÅ‚ dla niej jakÄ…Å› pro­
formowalna.
pozycję na niedzielę, choćby wyjście do teatru, to do tej pory
- Ciekawa jestem, co ze sobÄ… zrobisz, kiedy Ben siÄ™ wre­
już by jej coś o tym wspominał. A skoro nic nie mówił...
szcie ożeni. Kogo będziesz wtedy swatać?
- Przyjdę. Dzięki za zaproszenie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcÄ™ już wiÄ™cej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates