[ Pobierz całość w formacie PDF ]
S
R
wiekiem, że sama siebie nie rozpoznaje.
A to jest niebezpieczne. Ponieważ świat zdominowany przez powściągliwego
męża w tym rozleniwiającym, pięknym otoczeniu wprowadza ją w sztuczne poczu-
cie bezpieczeństwa, a przecież to praca zawodowa będzie stanowiła podstawę jej
wolności, w razie gdyby nastąpiła jakaś katastrofa. Jeśli zaufa Gianluce, że będzie
takim mężem, o jakim marzyła, ryzykuje utratę wszystkiego, co sobie wypracowa-
ła. Dokładnie tak jak jej matka.
No i on przecież znowu pracuje, prawda? Czasami robi to w domu, fakt, ale
najczęściej jezdzi do swojego biura w Rzymie. Obraca się w błyskotliwym świecie
biznesu, podczas gdy ona powoli zmienia się w nudną gospodynię domową, która z
czasem stanie się dla niego mniej atrakcyjna.
- Oczywiście, że chcę wrócić do pracy - powiedziała spokojnie.
Gianluca nalał sobie kawy. Czy powinien się temu dziwić? Czuć się rozcza-
rowany? Oczywiście, że nie. Okoliczności, co prawda, uległy zmianie, ale Aisling
nie - nadal w głębi duszy jest tą lodowatą, ambitną kobietą interesu co zawsze.
- To zaczniemy szukać niani - stwierdził, wrzucając kostkę cukru do filiżanki.
- Niani? - powtórzyła.
Rzucił jej niezgłębione spojrzenie.
- Tak, cara. Przy dwojgu pracujących rodzicach nie ma innego wyjścia, nie
uważasz? - I spokojnie zabrał się do czytania gazety.
Aisling patrzyła na jego ciemną głowę. Od rana zachowywał się tak, jakby
koniecznie chciał się z nią pokłócić.
- Gianluca, czy coś się dzieje?
- A cóż by miało się dziać, cara? - zapytał z beznamiętnym uśmiechem. -
Mamy zdrowe dziecko, udowodniliśmy, że potrafimy żyć we względnej harmonii.
Spotkałaś wielu moich przyjaciół i wygląda na to, że polubiliście się wzajemnie.
Rozmawiamy inteligentnie o polityce i filmach, pieniędzy jest dość, by życie płynę-
ło bez problemów, a nocą stajesz się zmysłowa w moich ramionach. Czego więcej
S
R
mógłby pragnąć mężczyzna? - dokończył.
Napięcie w powietrzu było niemal dotykalne.
- No to poszukajmy niani - powiedziała sztywno. - To powinno pomóc.
Spotykali się z potencjalnymi kandydatkami razem, chociaż Aisling wolałaby
sprawdzić je sama.
- Czy to nie jest raczej moje terytorium? - zapytała lekkim tonem. - Napraw-
dę, chcesz się tym zajmować?
- Nie oglądałaś tych wszystkich horrorów, w których niania okazuje się psy-
chopatką? - zapytał kwaśno. - Wolałbym mieć coś do powiedzenia w tej kwestii,
jeśli to ci nie przeszkadza.
Aisling wiedziała, że to ma sens, jako że w grę wchodziły wyłącznie Włoszki,
a jej znajomość języka była bardzo skromna. Niemniej samą ją zaszokowało, że
chciała wyrzucić do kosza wszystkie kandydatury atrakcyjnych dziewczyn przed
trzydziestką.
Poprawka - każdej kobiety, która według niej mogła poderwać Gianlucę, po-
jawiła się bowiem olśniewająca, czterdziestoletnia wdowa, która ją mocno zanie-
pokoiła.
- Możesz mi wyjaśnić, według jakich kryteriów odrzucasz niektóre z tych do-
skonałych kandydatur? - zapytał Gianluca uszczypliwie.
- Po prostu czuję, że nie są odpowiednie - powiedziała Aisling z uporem. -
Kobieca intuicja.
W końcu obydwoje zgodzili się na Carmelę, uroczo poważną dwudziestolat-
kę, bo to właśnie ją Claudio najbardziej oczarował, chociaż Aisling wolałaby, żeby
dziewczyna nie przywiązywała się zbytnio do jej dziecka.
Szybko odkryła, że niania to coś zupełnie innego niż pozostali ludzie pracują-
cy w posiadłości Gianluki. Oni wykonywali swoją pracę, wtapiając się w tło, pod-
czas gdy opiekunka do dziecka była nieustannie obecna, co okazało się bardzo krę-
pujące.
S
R
Nie dlatego że małżonkowie nieustannie się całowali - cała ich fizyczna czu-
łość nie opuszczała sypialni. Ale ciągła obserwacja przez kogoś obcego wprawiała
Aisling w niepewność. Zaczynała się zastanawiać, czy jednak czegoś nie należy
zmienić. Jakby spojrzała na swoją sytuację cudzymi oczami, uzmysłowiłaby sobie,
że jej życie jest niezadowalające.
Pewnego wieczoru poszła na górę wcześniej niż zwykle i zaczęła przymierzać
kostiumiki. Usłyszała, że ktoś cicho otwiera drzwi, a potem je zamyka. Podniosła
głowę i zobaczyła, że Gianluca się jej przygląda.
- To jest twój strój roboczy - zauważył.
- Tak - odparła.
- Zamierzasz wrócić do pracy?
- Suzy mówi, że jest praca w Paryżu i woli, żebym ja się tym zajęła, bo trochę
mówię po francusku.
- I miałaś zamiar mi o tym powiedzieć?
Usłyszała oskarżycielką nutę w jego głosie.
- Och Gianluca, oczywiście! Myślałam, że po to zatrudniliśmy Carmelę. A
poza tym, jeszcze nie podjęłam ostatecznej decyzji.
- A mnie się wydaje, że już to zrobiłaś.
- Nie przeszkadza ci to, że wrócę do pracy?
- Nigdy nie twierdziłaś, że zostaniesz w domu i będziesz piec ciasteczka.
Przyglądał się z przyjemnością, jak usiłuje zapiąć zamek przy spódnicy.
- To jest za ciasne! - rozzłościła się.
- Twoje biodra zaokrągliły się, odkąd zostałaś matką - stwierdził. - Kup inny
rozmiar.
Nagle niemożność zapięcia ubrania zaczęła symbolizować znacznie więcej
niż zwykłe przytycie po ciąży. Czyżby straciła wszelką kontrolę nad własnym ży-
ciem?
- Czy próbujesz zepsuć mi nastrój? - zapytała.
S
R
- Al contrario, wręcz przeciwnie - wyszeptał, obejmując ją w pasie od tyłu. -
Chcę ci go poprawić.
- Gianluca - wydyszała z trudem, gdy zaczął ją pieścić. Cała scena odbijała się
w lustrze. - Chcesz iść do łóżka?
- Nie - zaprzeczył gwałtownie. - Chcę na ciebie patrzeć i żebyś ty sama na
siebie patrzyła, kiedy masz orgazm.
Na miłość boską, tylko wtedy ta kobieta okazuje jakiekolwiek uczucia, gdy
przestaje się kontrolować!
- Aisling! Co ty mi takiego robisz? Impazzire o fare i matti! - Doprowadza go
po prostu do szaleństwa. Pozwala się posiąść, ale wyłącznie w fizycznym sensie.
Potem leżeli na podłodze wśród porozrzucanych ubrań, a Gianluca głaskał ją
po głowie. Robił to całkiem automatycznie.
Aisling pomyślała, że w tej chwili ma jednocześnie wszystko i nic. Dostała to,
czego zawsze pragnęła, ale nadal jest to ta sama jednostronna relacja. Równie do-
brze może wrócić do punktu wyjścia - kochać go z daleka i nie mieć odwagi mu te-
go wyznać. Mają wspólne dziecko, pobrali się, ale nic nie zmienia zasadniczego fa-
ktu: Gianluca nie czuje do niej tego samego, co ona do niego. Jej życie jest swego
rodzaju kompromisem - czy nie potrafi tego zaakceptować?
Patrzyła w sufit, świadoma powolnego, regularnego oddechu leżącego obok
niej mężczyzny. Chyba musi zacząć coś zmieniać, zanim oszaleje z braku tego,
czego mieć nie może. Albo ze zmartwienia, że on to znajdzie z kimś innym.
Potrząsnęła go delikatnie za ramię.
- Gianluca - powiedziała. - Chcę wrócić do pracy jak najszybciej.
- To tylko krótka wycieczka - powiedziała Aisling, podając Claudia Carmeli i
całując synka kolejny raz w czubek ciemnej główki. - Paryż nie jest daleko.
- Czyli wróci pani dziś wieczór? - dopytywała się dziewczyna.
- Chyba zostanę na noc, bo spotkanie prawdopodobnie potrwa do kolacji.
Aisling zobaczyła, jak Gianluca wychodzi z gabinetu z plikiem papierów, któ-
S
R
re wyglądały jak umowa.
- Przylecę pierwszym lotem. Tak będzie dobrze?
- Myślę, że damy sobie radę bez ciebie - spojrzał na nią kpiąco. - Zaraz, zaraz,
cara, czy ja nie widziałem już gdzieś tego kostiumiku?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates